XXVII Zjazd Klubowy - Bieszczady - październik 2010

A oto relacja z XXVII Zjazdu Klubu Góry Szlaki w Bieszczadach, który odbył się w dniach 8-10 października 2010 r.

Relacjanuje: tom-pi4

Uczestnicy: aguśka, Andrzej83, Anna, ania., Daku , Antoś, Ardaryk, Debeściara, heathcliff, Marta, Dzwonek, Elizz, GosiaB, Grochu, Grzegorz, Asia, Wojtuś, HalinkaŚ, Iwon, Jola R, kobi-83, Królik , Jadzia, Limonka, Maga, MałaIwka, Mały , Magda, Migotka, mirrors, Otylia, Paula, Paweld, PiotrekP , Dorotka, Ptoszek, RafałS, sonia, tknp, tom-pi4, Waldek

To było koszmarne 9,5 godziny jazdy. Im bliżej było Lutowisk tym zmęczenie dawało znać bardziej o sobie, a przystanki stawały się częstsze. Co ja tu w ogóle robię? Przecież to jakiś koniec Świata, gdzie "diabeł mówi dobranoc"! A może dzień dobry? Szczęśliwie parę minut po 7 w piątek docieram na miejsce w towarzystwie zabranych po drodze GosiB, RafałaS i Małego. Wita nas całą ekipa z PiotrkiemP, Dorotą i Ardarykiem na czele. Czuję się tak zmęczony, że chwilkę zajmuje mi złapanie kontaktu z rzeczywistością. Poranek jest przepiękny, słońce i przymrozek, a my pośród oszronionych łąk i budynków rozpoczynamy nasz kolejny klubowy Zjazd.

Po wypakowaniu się z auta szybko zmykamy na stołówkę na śniadanie. W miłym towarzystwie czas płynie zdecydowanie za szybko. Część zjazdowiczów wychodzi po śniadaniu w góry. Udają się na Rawki (o tym pewnie sami opowiedzą), a ja z Gosią, Rafałem i Małym czekamy do 11 na umówiony bus i z Piotrkiem, Dorotą, magą, Paulą, heatclifem i jego Towarzyszkami udajemy się na Połoninę Caryńską. To mój pierwszy pobyt w Bieszczadach, także nie mogłem doczekać się wyjścia na szlak. Startujemy z Ustrzyk Górnych. Początek szlaku podobnie jak w innych pasmach Beskidów, to pięcie się pod górę pośród pięknych lasów, które jednak nie robią na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Przecież tyle razy to już widziałem. Od razu do głowy przychodzi mi myśl - Mam nadzieję, że nie jechałem 500 km tylko po to, żeby było jak w Żywieckim. Jednak wraz z nabieraniem wysokości las się przerzedza, a gdy z niego wychodzimy i ukazują się przed nami pierwsze widoki na Połoninę Caryńską, szczerze powiedziawszy na chwilę mnie zatkało! Zrobiło się pięknie. Dodatkowo pogoda była idealna na bieszczadzkie górskie wędrówki. Piękne słońce, jedynie wiatr trochę przeszkadzał, bo momentami wiał z siłą niewielkiego huraganiku. Szliśmy w wolnym tempie, co jakiś czas odpoczywając w promieniach jesiennego Słońca i rozmawiając o planach na kolejne dni, o Bieszczadach no i o sobie, bo przecież tak dawno się nie widzieliśmy, a niektórzy widzieli się po raz pierwszy. Po przejściu całej Caryńskiej zeszliśmy do Brzegów Górnych gdzie podjechał po nas umówiony wcześniej bus. Po powrocie do Lutowisk poszliśmy co nieco zjeść i zaczęliśmy snuć plany na wieczorne ognisko, które na szczęście udało się zorganizować. Rozpoczęliśmy około godziny 20, a w między czasie zaczęli zjeżdżać się pozostali uczestnicy Zjazdu. Tak więc po 22 była nas już dość pokaźna grupa około 30 osób. Oczywiście ogniskowo-górski klimat był niezapomniany ze śpiewami naszych Podhalanek, przy akompaniamencie Halinki, która grała na gitarze. Nie zabrakło również "Helki", czyli nieoficjalnego hymnu GS. To był wieczór dobrej zabawy i śmiechu.
W sobotę musieliśmy wstać wcześnie, bo o godzinie 7 mieliśmy podstawiony autokar, który zawoził nas do Mucznego, skąd ruszaliśmy na Bukowe Berdo i dalej przez Przełęcz Goprowców na Tarnicę. Pani w kasie, gdzie musieliśmy uiścić opłatę za wstęp do BdPN-u chyba w życiu nie widziała takiej kolejki. A swoją drogą to ceny biletów wstępu do Parku są chyba mocno na wyrost przesadzone, jeszcze tyle w życiu nie płaciłem! Gdy wszyscy już zakupili niezbędne rzeczy przyszedł czas na tradycyjną zjazdową fotkę wszystkich uczestników. Po fotce ruszamy. I znów typowo beskidzkie podejście pośród lasów. Jednak tego co zobaczyłem, gdy z niego wyszliśmy nigdy bym się nie spodziewał. Właśnie w tym dniu, na Bukowym Berdzie, mogę z czystym sumieniem napisać, że Bieszczady skradły część mojego serca! Piękny szlak poprowadzony granią dostarczał nam niesamowitych widoków na pozostałe części Bieszczadów, na czele z ich najwyższym szczytem - Tarnicą. Pogoda wymarzona, piękne Słońce, jedynie wiatr nie dawał za wygraną i wiał coraz mocniej. Szliśmy nie spiesząc się, czasu mieliśmy dużo. Często robiliśmy postoje na długie sesje zdjęciowe. Jedynie szkoda, że Grzegorz z Asią musieli zawrócić, bo Wojtuś chyba jednak wiatru nie polubił. Po dojściu na Przełęcz Goprowców zrobiliśmy dłuższą przerwę na jedzonko, a przy okazji wygrzewaliśmy nasze kości w pięknym Słońcu. Część grupy ruszyła wcześniej i już atakowała Tarnicę, a mirrors (nie wiem jak on to robi) już czekał na Przełęczy bo już z niej zszedł. Po prostu torpeda. Po kilkudziesięciu minutach odpoczynku ruszyliśmy dalej w kierunku najwyższego szczytu Bieszczadów. Im podchodziliśmy wyżej, tym bardziej wiało, do tego stopnia, że wiatr przeszkadzał w podchodzeniu. Na Siodle wiało już tak, że część grupy zdecydowała, że po zdobyciu Tarnicy schodzi już na dół do Wołosatego, rezygnując tym samym z reszty trasy, która miała wieść przez Halicz i Rozsypaniec. Przez to zrobiło się niewielkie zamieszanie bo nie wiadomo było, kto gdzie poszedł. Jak się później okazało, zaplanowaną na ten dzień całą trasę pokonał tylko mirrors i to w takim tempie, że :szok: Po Tarnicy zaczęliśmy schodzić do Wołosatego (ech, te moje kolana, które tego dnia nie pozwoliły na nic więcej), a część ekipy z RafałemS, Limonką, JoląR i tknp na czele poszli czerwonym szlakiem przez Szeroki Wierch. Wszyscy spotkaliśmy się na dole w Wołosatym i wspólnie PKSem pojechaliśmy do Ustrzyk Górnych coś zjeść. Do Lutowisk wróciliśmy późnym popołudniem. Na szczęście od 18 mieliśmy załatwioną salę na mecz siatkówki. Po krótkich przygotowaniach i problemach z siatką (heatclif, dzięki za linkę holowniczą) zaczęliśmy grać. Dwie drużyny po pięciu zawodników: Admini i Mode + heatclif na Forumowiczów. Zabawa była przednia i nawet heatclif, który pierwszy raz w życiu grał w siatkówkę nie żałował, że dał się do tego namówić. Mecz trwał do 20, rozegraliśmy pełne cztery sety i wygrali LEPSI!!! Prawda Ptoszek? Po meczu ponownie zajęliśmy się podpalaniem ogniska, a Mały został pasowany na pierwszego w historii GS "Podniecacza ognia". Nie martw się Mały, dyplom dostaniesz. Na ognisku pojawiło się mniej osób niż poprzedniego dnia. Niektórzy byli już zmęczeni, innych dopadło przeziębienie. W każdym razie w sobotni wieczór, właśnie na ognisku padło główne hasło XXVII Zjazdu GSów. Słowa naszego Admina Grzegorza na długo zapadły wszystkim w pamięć "Łapać kota!!! Za******lił mi kiełbasę" po czym gdy wszyscy zdążyli się odwrócić, Grzesiek biegł już za kotem, który w pysku trzymał całą reklamówkę z jego kiełbasą. Po chwili okazało się, że i Królikowi kotek ukradł trochę kiełbaski. Śmiechom nie było końca. W każdym razie ja już z Wami na ogniska nie chodzę, bo głupie rzeczy Wam przychodzą do głowy przy ogniu. Oczywiście żartuję!
W niedzielę wstaliśmy około 7. Trzeba było posprzątać miejsce w którym robiliśmy ognisko, spakować się no i ruszać w drogę powrotną. Jednak przed powrotem do domów postanowiliśmy jeszcze zahaczyć o Połoninę Wetlińską i Chatkę Puchatka. Około 9:30 pożegnaliśmy się z pozostałymi i w kilka osób ruszyliśmy Przełęcz Wyżną, skąd wyszliśmy na krótki spacer do schroniska. Na szlaku były tłumy ludzi, a w schronisku masakra! Jednak mimo takiego wielkiego gwaru jest to miejsce warte odwiedzenia. Około 13 wyruszyliśmy wraz z RafałemS, GosiąB, Małym i jego koleżanką Magdą w drogę powrotną do domów. Jak dla mnie trwała ona 10 godzin.
Uważam, że Zjazd był niesamowity. Bieszczady są przepiękne. Już wiem, że będę tam wracał aby zaznać ich spokoju i podziwiać dzikość tych gór. Szczerze mówiąc to nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Połoninami, mimo tego, że nie wiem kiedy to będzie. Druga sprawa. Ludziska!!! Jesteście cudowni, każdy z Was wnosi swoją małą cząstkę siebie w to forum i w ten Klub. Dla każdego z Was z osobna warto było tam przyjechać. Także jeszcze raz dziękuję wszystkim za piękne chwile, które mogłem z Wami spędzić w Bieszczadach.

{gallery}piotrp/arch_zja/XXVII{/gallery}

 

 

Autorzy zdjęć: HalinkaŚ, Jola R, PiotrekP